jedna za miliard, miliard za jedną

Zdjęcie z akcji w Warszawie
Trzy lata temu Eve Ensler, feministka i autorka „Monologów waginy", stwierdziła, że w końcu czas zrobić coś z falą przemocy wobec kobiet. Postanowiła zorganizować akcję „1 Billion Rising Revolution" (w polskiej wersji „Nazywam się miliard"), żeby zamanifestować swój sprzeciw. Pomysł jest prosty - w Walentynki wszyscy chętni publicznie tańczą wymyślony wcześniej układ i wspólnie pokazują swój sprzeciw.
Już w pierwszej edycji wzięło udział ponad 200 krajów i 30 miast w Polsce. W zeszłym roku tańczący miejsc w kraju było już 50, co niespecjalnie dziwi, bo na klipach z wydarzenia widać, że oprócz protestu, to też świetna zabawa. Akcja odbywa się nie tylko w Warszawie, Krakowie i Katowicach, ale też w Wałbrzychu czy Koszalinie.
„Żyjemy na planecie, na której w ciągu swojego życia około miliarda kobiet padnie lub padło ofiarą gwałtu. Miliard kobiet!", powiedziała Ensler i dodała: „To jest światowa rewolucja". Rzeczywiście, statystyki dotyczące przemocy (zarówno fizycznej, jak i psychicznej) wskazują, że zjawisko jest ogromne, a tylko niewielki procent dziewczyn decyduje się zgłosić takie zdarzenia i nawet wtedy nie są najczęściej traktowane poważnie. Uczestniczka poprzedniej edycji słusznie napisała na transparencie: „Nie nazywaj przemocy końskimi zalotami"…
Opanowanie układu wymaga trochę czasu, więc dla wszystkich, którzy nie chcą polegać wyłącznie na filmiku z internetu, Feminoteka organizuje wspólne ćwiczenia. Czas wygrzebać z szafy wygodne buty i zatańczyć przeciw przemocy!
Przeczytaj też:
- Nastolatki i przemoc seksualna na imprezach
- Surrealistyczne obrazy z klubów striptizerskich w Las Vegas
- Znani, zdolni i homoseksualni