japoński dżins
Wiedzieliście, że to japoński dżins jest najpiękniejszy na świecie?

Nie towarzyszy mu aż taka legenda, jak jego amerykańskiemu odpowiednikowi, ale prawdziwi pasjonaci wiedzą, że to Japończycy mają reputację producentów najlepszego dżinsu na świecie. Po raz pierwszy pojawił się w tym kraju dzięki projektowanym przez Levi'sa mundurom amerykańskich żołnierzy, którzy walczyli w Japonii podczas II wojny światowej. Tym sposobem błękitny dżins zaczął reprezentować dopuszczalną formę buntu w społeczeństwie, które usiłowało odbudować się po wojennej traumie. Denim stał się przepustką do wyjścia ze strefy komfortu lat 50. i biletem dla nastolatków, dzięki któremu utożsamiali się z wyidealizowanym optymizmem Jamesa Deana, Marlona Brando czy pełnych życia, młodych amerykańskich wojskowych.
Jesteśmy też na Facebooku, polub nasz fanpage i-D Polska
Oczywiście świat dżinsu w międzyczasie urósł do przepotężnych rozmiarów, ale jego prawdziwa historia sprowadza się do tego, jak szybko Japończycy zdołali założyć swój własny, lokalny przemysł — kombinację wielkiego popytu, cudu gospodarczego i wielowiekowego przemysłu tekstylnego, słynącego z niezwykłej dbałości o detale, co pozwoliło stworzyć bardzo cenioną „wzmocnioną krawędź".
To właśnie ten stopień zaawansowania rzemiosła dokumentuje film Devina Leishera „Weaving Shibusa", którego premiera odbędzie się 6 sierpnia w Castro Theatre, w San Francisco. Zanim obejrzycie wywołujący ciarki zwiastun, powinniście wiedzieć, że ta produkcja to wyprawa do najbardziej docenianych fabryk dżinsu w Japonii, do których reżyser miał nieograniczony dostęp i wykorzystał go, żeby wydobyć piękną opowieść od rzemieślników, stojących za krosnami. Tym sposobem oglądamy najbardziej wyrafinowanych twórców w przemyśle, a jeśli chcecie tutaj możecie się dowiedzieć więcej o filmie.
Przeczytaj też:
Kredyty
Tekst: Matthew Whitehouse